You are currently viewing Jean-Claude Carrière: Jezus był pierwszym ambasadorem wina na świecie

Jean-Claude Carrière: Jezus był pierwszym ambasadorem wina na świecie

Wychował się pan na wsi. Jak pan trafił do filmu?

Urodziłem się w małej wiosce na południu Francji. Rodzice byli chłopami. W czasie pierwszej wojny światowej zobaczyłem może dziesięć filmów, w tym sporo niemieckich, jak ”Nibelungi” czy ”Metropolis” Fritza Langa. Po wojnie pojechałem do Paryża, gdzie często chodziłem do Kinoteki i zapisałem się do klubu filmowego. Ale czy już wtedy chciałem pisać dla kina? Nie wiem. Dojrzewałem do tego stopniowo. Na pewno już wtedy chciałem być pisarzem.

Przełomem w pana karierze było spotkanie z Luisem Bunuelem. Miał pan wtedy na koncie książkę i dwa scenariusze, Bunuel był już mistrzem kina europejskiego. Pan miał 31 lat, a Bunuel 63…

Dzielił nas nie tylko wiek. Pochodziliśmy z różnych środowisk. Bunuel wywodził się z hiszpańskiej burżuazji. Jego ojciec handlował na Kubie, gdzie dorobił się olbrzymiego majątku, miał wiele nieruchomości w Aragonii. Kiedy Bunuel miał 40 lat, wciąż otrzymywał pieniądze od rodziny. Mało kto wie, że ”Psa andaluzyjskiego” sfinansowała jego matka. Moi wiecznie zapracowani rodzice nigdy nie byli nawet na wakacjach. Od początku wiedziałem, że będę musiał na siebie zarabiać. Bunuel często żartował z mojego plebejskiego pochodzenia. Powtarzał: ”Jean-Claude, ty jesteś tylko prostym wieśniakiem. Dobrze ci idzie, ale proszę, nie zmieniaj się, pozostań prostym wieśniakiem”. Bardzo mnie to bawiło.

Pamięta pan pierwsze spotkanie z Bunuelem?

To było w 1963 roku na festiwalu w Cannes. Bunuel szukał scenarzysty do ”Dziennika panny służącej”. Spotkaliśmy się na obiedzie w hotelu Montfleury. Pierwsze pytanie, jakie mi zadał: ”Czy pan pije wino?”. Odpowiedziałem, co było prawdą, że nie tylko piję wino, ale pochodzę z rodziny uprawiającej winorośl pod Bordeaux. To zrobiło na nim wrażenie, natychmiast zamówił dwie butelki wina Pradel. Później powiedział mi, że gdyby okazało się, że nie mam talentu, moglibyśmy przynajmniej porozmawiać o winie.

Dobry początek przyjaźni. Później wino też towarzyszyło wam w pracy?

Nie byliśmy pijakami, codziennie piliśmy niewielkie ilości wina do obiadu. Gdy Bunuel pił więcej, odsłaniał swoją mroczną naturę. Ale bez wątpienia wino, które łączy generacje i tradycje, stworzyło między nami pewną więź. Należeliśmy do tego samego kręgu kultury śródziemnomorskiej, mówiliśmy po łacinie, odebraliśmy katolickie wychowanie. A proszę pamiętać, gdy Bóg mówi, że wino to jego krew, to czy można sobie wyobrazić lepszą reklamę tego trunku? Jezus był pierwszym ambasadorem wina na świecie.

Więcej na stronie Wysokich Obcasów.

Dodaj komentarz