„Mowa ptaków” jest pożegnaniem, ale też wywoływaniem ducha ojca. Ducha wolności, ducha twórczości, ducha indywidualnego wewnętrznego rozwoju. Jest ostatnim tańcem zmarłego – mówi reżyser Xawery Żuławski.
„Mowa ptaków” stała się najgłośniejszym tytułem festiwalu w Gdyni. Jak przyjąłeś informację, że twój film najpierw został odrzucony do konkursu, a potem, że jednak znalazło się tam dla niego miejsce?
Xawery Żuławski: Przeczuwałem, że „Mowa ptaków” może spotkać się z odrzuceniem w Gdyni. Nie byłem zaskoczony, że nie znalazł się w konkursie, ale oczywiście nie była to przyjemna informacja. Gdy dowiedziałem się, że został wybrany przez komisję selekcyjną, z którą nie zgodził się komitet organizacyjny, zacząłem się zastanawiać, gdzie był problem, skoro popierało mnie środowisko filmowe. Bo ono stanęło za mną murem. Jak rozumiem, organizatorzy postanowili nie poszerzać konfliktu i przyjęli go z powrotem. Na aferze zyskał film. Nie marzyliśmy o takim PR w najśmielszych snach.
Więcej na łamach Vogue Polska.